Repertorium
Dane podstawowe

Wygląd zewnętrzny
Valoo jest wysoki i bardzo szczupły, co sprawia wrażenie, jakby był trochę rozciągnięty wzdłuż. Wrażenie jest szczególnie mocne, kiedy akurat trzyma pędzel w swoich długich, appazyjskich palcach. Odkąd zaczęło mu się lepiej powodzić, ubiera się w najmodniejsze stroje, preferując jedwabne koszule, aksamitne bryczesy i eleganckie płaszcze. W pracowni najczęściej jednak nosi wyłącznie uplecione mu przez matkę (i zachlapane niezliczoną liczbą plam) szarawary. Jego posplatane w krótkie dredy włosy fruwają w artystycznym nieładzie, nie sprawiając jednak nigdy wrażenia potargania. W uszach nosi ładne, złote kolczyki, podobnie jak w jednym z nozdrzy.
Dane szczegółowe
Usposobienie
Ogólne wrażenie, jakie robi Valoo, to dobrze wychowanego młodego szlachcica, co jest zwykle trochę zaskakujące dla rozmówcy biorąc pod uwagę, że jest on appazi. Jest wesoły, czarujący i energiczny z usposobienia. Kilka dam regularnie dawało mu zlecenia przede wszystkim po to, by mieć go dla siebie do towarzystwa. Jest też kompletnie niezdolny do konfrontacji - kiedy tylko wypływa jakiś trudniejszy temat, appazi najchętniej go zmienia lub wykonuje unik. Poglądy będzie prezentował takie, jakich sobie zażyczy rozmówca. W efekcie jest popularny i powszechnie lubiany, chociaż ci, którzy poznali go nieco za dobrze nie mają go w wielkim poważaniu.
Pragnienia i obawy
Valoo chce:
- Zajmować się Sztuką przez duże "S" i namalować Wielkie Dzieło;
- Aby prestiż, jakim się teraz cieszy trwał wiecznie;
- Mieć uśmiechniętego kompana o aparycji wynajmowanego żeglarza, ale skłonnego pozostać w jego łóżku całą noc i to nie za pieniądze;
- Przestać ćpać tyle paju;
- Cały czas czuć się tak, jak się czuje po paju.
Valoo obawia się:
- Że wpakował się z tym pędzlem w jakąś niezłą kabałę, która będzie go drogo kosztować i, co gorsza, skończy się utratą statusu;
- Że nie ma dość talentu sam z siebie by nie być czymś więcej niż epigonem Bazyla;
- Że sprowadzani do domu marynarze go obrabują i zabiją;
- Że ma problem z pajem. (Kiedy o tym myśli, zapala dla ukojenia kolejnego skręta).
Umiejętności
- Umie być nadzwyczaj czarujący
- Dobrze maluje
- Potrafi ugotować parę tradycyjnych gadiańskich potraw, których nauczyła go mama
- Zna wiele lepiej sytuowanych osób w Nimnaros, które należą do jego klientów
- Przesiaduje często w portowych karczmach i, chcąc nie chcąc, wylądował w kilku bójkach. Nauczył się zatem, jak się w nich bronić.
Ekwipunek
- Magiczny pędzel
- Szarawary uszyte przez Malen
- Wisiorek, który zawsze nosiła, przedstawiający głowę jaszczuroczłeka
Inne
Historia
Jego matka, Malen, była gadiancką imigrantką. Valoo nie wie jednak, dlaczego opuściła rodzinne strony. Malen bardzo nie lubiła rozmawiać na temat przeszłości, a Valoo mimo ciekawości, nie chciał jej sprawiać przykrości. Kiedy zmarła, przed dziesięcioma laty, najprawdopodobniej zabrała ze sobą ich historię rodzinną do grobu.
Valoo ciężko zniósł stratę matki, którą bardzo kochał, i która była jedyną inną znaną mu przedstawicielką jego rasy. Trudno powiedzieć, co by z nim się stało, gdyby nie mistrz Bazyl. Valoo chodził do niego na lekcje rysunku. Choć Malen ledwo wiązała koniec z końcem z zarobków szwaczki, była bardzo dumna i dbała, by Valoo otrzymywał na tyle formalnej edukacji, na ile mogli sobie pozwolić. Rysunek okazał się tym, co chłopcu spodobało się najbardziej. Bazyl, sam bezdzietny, wkrótce zaczął myśleć o czarującym appazi jako o przybranym synu i, kiedy został sierotą, przyjął go na termin.
Bazyl był popularnym portrecistą, jednak jego prawdziwą pasją są słowobrazy. W miarę jak Valoo dorastał i stawał się coraz bardziej kompetentny, przejmował zatem arystokratycznych klientów Bazyla, co pozwoliło uduchowionemu mistrzowi zajmować się wyłącznie zdobieniem świątyń.
Biznes kręcił się nieźle, jednak Valoo nie był do końca usatysfakcjonowany. Po pierwsze, marzył o przeznaczeniu wyższym niż czwarty doroczny portret Lady Pendet, z roku na rok coraz grubszej i starszej i wymagającej od portrecisty przedstawiania się jako coraz szczuplejsza i młodsza. Po drugie, widział, że mimo lat starań jego obrazy nadal są gorszej jakości niż mistrza Bazyla. Po trzecie, potrzebował coraz więcej pieniędzy.
Potrzebował ich, aby topić swoje niezadowolenie i rozładowywać blokowane przy innych ludziach negatywne emocje w coraz większych porcjach paju. Potrzebował ich też, by płacić marynarzom z przybijających do Nimnaros statków, aby z nim sypiali. Kiedy był młodszy, potrafił czekać długie wieczory, aż znajdzie w dzielnicy portowej żeglarza zainteresowanego męską urodą (albo zbyt biednego na zamtuz i dość przyciśniętego, by nie robiło mu to różnicy). Z upływem lat jednak jego standardy i oczekiwania zaczęły rosnąć, a dostępni mężczyźni zwykle ich nie spełniali. Zawsze jednak w załodze trafił się taki, na którym można było zawiesić oko, a odpowiednio obdarowany potrafił zrobić dla czarującego appazi wyjątek.
Zajęty słowobrazami i pogrążony coraz mocniej w modlitwie mistrz Bazyl nie zauważał, że ćpanie i kurwienie Valoo staje się zagrożeniem nie tylko dla chłopaka, ale i dla powierzonego mu biznesu. I kto wie, jak by się potoczyły ich dalsze losy, gdyby kroki nie zaprowadziły Valoo do pewnego sklepu.
Szyld na niewielkim budynku wciśniętym między dwie kamienice mówił: "MAGIKALIA: Ekstraordynaryjne Artefakty i Precjoza". Valoo musiał mijać go wiele razy, bo był po drodze od jego pracowni do Wysokiej Dzielnicy, ale zwrócił na niego uwagę pierwszy raz. W środku pełno było najróżniejszego rodzaju przedmiotów, od wyraźnie magicznych, jak lustro w którym odbicie przemawiało do przeglądającego się jego najskrytszymi myślami (komu to potrzebne?) po wyglądające zupełnie zwyczajnie, jak wełniane rękawice czy... pędzel.
Ten ostatni nie był nawet szczególnie zdobiony; rączka była tylko udekorowana spiralnymi liniami. Jednak leżał mu bardzo dobrze w dłoni, a sprzedająca przedmioty madame nie oczekiwała zań wiele pieniędzy, więc Valoo go kupił.
Kiedy zaczął tego dnia malować portret najmłodszej z pięciu dziewczynek lorda Castara, stało się coś dziwnego. Valoo niewiele pamiętał z samej pracy, jednak kiedy skończył i spojrzał na namalowany obraz, zaparło mu dech w piersiach. Zupełnie banalna uroda Cecylii jakby ożyła na płótnie, gdzie nabrała aury tajemniczości i nutę fascynującej dzikości. Dziewczę nie posiadało się z radości i portrecista wrócił tego dnia do domu z premią. Wkrótce biznes zaczął się kręcić dużo lepiej, a chłopak nie musiał już polegać na dawnych kontaktach mistrza Bazyla; nowi klienci walili drzwiami i oknami. Coraz częściej słyszał też nieśmiałe uwagi, że maluje lepiej niż jego nauczyciel.
Choć jeszcze niedawno byłoby to melodią dla jego uszu, teraz znaczyło coraz mniej. Jego zainteresowanie portretami malało. Kiedy tylko wracał do domu, zapalał skręta paju i odpływał przed płótnem. W efekcie pamiętał jeszcze mniej z samego procesu pracy, ale efekty były piorunujące. Jeden przedstawiał człowieka-tygrysa tryumfującego nad wielkim zbirem na arenie; inny burzę zbierającą się nad starą, zarośniętą świątynią w górach; jeszcze inny zawalony dom w centrum miasta. Przede wszystkim jednak malowane na haju obrazy przedstawiały szczury. Zbliżenie na pyszczek szczura. Cała gromada szczurów. Szczury w porcie. Szczury w pałacu.
Choć Valoo stara się nie myśleć za dużo o tej sytuacji, chciał skonsultować wpływ pędzla na jego malarstwo z madame prowadzącą "Magikalia". Był przekonany, że pamiętał dobrze miejsce gdzie znajdował się sklep, jednak kiedy tam wrócił, zastał tylko zwykłe kamienice. Po wciśniętym między nimi budynku nie było ani śladu.
Kiedy Valoo usłyszał o zawaleniu się kamienicy Rathasennów, był pełen obaw. Wiedziony ciekawością poszedł jednak odwiedzić to miejsce, i zobaczył scenę przedstawioną przez niego dobre dwa tygodnie wcześniej na obrazie. A kiedy przyjrzał się dokładniej rumowisku zobaczył, że kręcą się po nim, jakżeby inaczej, szczury...
Dukkha
Wygląd
Symbol