Nie mam zielonego pojęcia jak zabrać za taki crowdsourcing zabrać, więc chyba będę po prostu rzucał randomowo pomysłami na setting i plot i będę wdzięczny za wszelkie uwagi: pytania, wątpliwości, wskazania gdy coś nie ma sensu, propozycje ulepszenia itp.
Do tego mój system planowania książek jest taki a nie inny, to znaczy czasami się zakręcę, że chcę koniecznie jakąś scenę umieścić albo jakąś postać albo jakiś plot i dumam jak to umieścić.
Ok, no to zaczynajmy! Aha, wszystkie nazwy (Robale, Gifted itp.) są roboczymi (robaczymi?) placeholderami. Podzielę tekst na spoilerowe części by nie przerażać ścianą tekstu. I tak nie wiem, czy ktoś się przez to przebije, ale będę wdzięczny za każdą pomoc.
Poziom technologiczny/estetyka/kultura: coś w okolicach po pierwsze wojnie światowej, art deco itp.
Spoiler:
Istniejące rasy: w opowieści spotykamy dwie - ludzi i Robale - i (być może) pozostałości po trzeciej.
Themes: "przypadkowe prawdy" (wytłumaczę później), biopunk, biotechnologia, modyfikacje genetycznie, klonowanie itp., nierówności społeczne rozmaitego rodzaju.
Podstawowe koncepcje świata przedstawionego:
* Tęczomorze: ludzkość egzystuje na "wyspach" (mogących być wielkości kontynentu, posiadających własne morza, góry itp.) unoszących się w czymś na podobieństwa eteru, przypominającym nieco tęczową zorzę polarną (owo Tęczomorze). Da się to przemierzać w specjalnych zeppelinach. W Tęczomorzu są skupiska "potencjalnej materii", które specjalnie uzdolnione osoby (Gifted) mogą przekształcić w nowe "wyspy".
* Gift, Domy, klonowanie: Gift jest bardzo rzadki i nie ma (poza jedną) żadnej metody by go "hodować". Zdaje się pojawiać całkowicie losowo, potomstwo dwóch Gifted ma taką samą szansę być Gifted jak dowolny, randomowy ziutek. Istnieje jedna metoda na reliable przekazywanie Gift - klonowanie osób, które go posiadają. Klonowanie ludzi w tym settingu jest niesamowicie drogie, skomplikowane i trudne i dlatego jedynie opłaca się klonować Gifted gdzie return on investment jest największy - a więc żadnych armii klonów a'la Star Wars, chociaż podczas Wielkiej Wojny (o tym później) w pewnym momencie nawet tego się chwytali. As a result powstały Domy składające się z klonów 4-8 Gifted, niemal monopolizujące podróże po Tęczomorzu, odkrywanie i tworzenie nowych wysp itp. Domy na początku były tworzone przez różne kraje, ale wkrótce tak urosły w siłę, że stały się ponadnarodowymi organizacjami, często bardziej wpływowymi niż niejeden naród.
* Źródło mocy Gifted i struktura społeczna: wykorzystywanie Gift wymaga niesamowicie wielkich ilości mocy, a moc pochodzi tylko z życia (lifeforce, HPki) danego Gifted. Stworzenie nawet maleńkiego kawałka lądu w Tęczomorzu może potrwać latami, gdyż Gifted po chwili używania mocy musi odpocząć i może łatwo się osuszyć do cna i umrzeć. A przynajmniej tak kiedyś było. Pewnego dnia, eksplorujący Tęczomorze znaleźli istniejącą wyspę a na niej... coś - tu nie mam pojęcia, ruiny, zapiski, znaki wyryte na skale - zdradzające tajemnicę dzielenia się lifeforce. Gifted używając mocy może czerpać lifeforce od osób, które się z nim związały. By użyć terminów RPGowych: powiedzmy, że typowy człowiek ma 25 HP, a stworzenie dużego kawałka lądu "kosztuje" 500 HP. Gifted może wydać 20 HP i potem odpoczywać długo aż się zregeneruje... albo zaczerpnąć mocy z 10 mu podległych ludzi i jeśli z nich pociągnie po 20 HP, to już wydał 200. A i ci podlegli mogą mieć sobie podległych i zaczerpnąć z nich, gdy Gifted czerpie. W ten sposób powstaje pseudo-feudalna piramida z Gifted na szczycie. Ma to też konsekwencje dla struktury społecznej - biedni, którzy nie mają za co żyć, mogą dostawać jakieś uposażenie za związanie się z Gifted, rodziny mogą wiązać swoje dzieci z Gifted w zamian za lepszy start, stypendia itp. Ofkors takie czerpanie jest małe przyjemne i może zabić osobę, z której Gifted korzysta, ale ci nie za bardzo się przejmują collateral damage. To odkrycie znacznie przyspieszyło ekspansję ludzi w Tęczomorze, tworzenie nowych lądów do kolonizacji itp., i zostało uznane za dar od boga/bogów, zwłaszcza że pewnie były tam też jakieś zawarte zasady życia czy co tam jest w świętych tekstach (o prawdziwym pochodzeniu tych informacji później).
* Inne sposoby użycia tego: poza poziomem technologii a'la pierwsza wojna światowa, widzę na przykład elitarnych żołnierzy noszących coś w stylu powered armour, który robi z nich one-man-armies, ale też żre energię od związanych z nimi cywili. Już widzę te plakaty wojenne - "A czy Ty związałeś się ze Stalowymi Baronami?", "Twój mąż walczy na froncie, czy wspierasz go swoją energią życiową?", "On nie da rady bez twojej siły życiowej!". Na pewno jakieś inne rodzaje magitechu też mogą działać na tej zasadzie. Elektrownie na lifeforce? Tu jestem otwarty na pomysły.
Themes: "przypadkowe prawdy" (wytłumaczę później), biopunk, biotechnologia, modyfikacje genetycznie, klonowanie itp., nierówności społeczne rozmaitego rodzaju.
Podstawowe koncepcje świata przedstawionego:
* Tęczomorze: ludzkość egzystuje na "wyspach" (mogących być wielkości kontynentu, posiadających własne morza, góry itp.) unoszących się w czymś na podobieństwa eteru, przypominającym nieco tęczową zorzę polarną (owo Tęczomorze). Da się to przemierzać w specjalnych zeppelinach. W Tęczomorzu są skupiska "potencjalnej materii", które specjalnie uzdolnione osoby (Gifted) mogą przekształcić w nowe "wyspy".
* Gift, Domy, klonowanie: Gift jest bardzo rzadki i nie ma (poza jedną) żadnej metody by go "hodować". Zdaje się pojawiać całkowicie losowo, potomstwo dwóch Gifted ma taką samą szansę być Gifted jak dowolny, randomowy ziutek. Istnieje jedna metoda na reliable przekazywanie Gift - klonowanie osób, które go posiadają. Klonowanie ludzi w tym settingu jest niesamowicie drogie, skomplikowane i trudne i dlatego jedynie opłaca się klonować Gifted gdzie return on investment jest największy - a więc żadnych armii klonów a'la Star Wars, chociaż podczas Wielkiej Wojny (o tym później) w pewnym momencie nawet tego się chwytali. As a result powstały Domy składające się z klonów 4-8 Gifted, niemal monopolizujące podróże po Tęczomorzu, odkrywanie i tworzenie nowych wysp itp. Domy na początku były tworzone przez różne kraje, ale wkrótce tak urosły w siłę, że stały się ponadnarodowymi organizacjami, często bardziej wpływowymi niż niejeden naród.
* Źródło mocy Gifted i struktura społeczna: wykorzystywanie Gift wymaga niesamowicie wielkich ilości mocy, a moc pochodzi tylko z życia (lifeforce, HPki) danego Gifted. Stworzenie nawet maleńkiego kawałka lądu w Tęczomorzu może potrwać latami, gdyż Gifted po chwili używania mocy musi odpocząć i może łatwo się osuszyć do cna i umrzeć. A przynajmniej tak kiedyś było. Pewnego dnia, eksplorujący Tęczomorze znaleźli istniejącą wyspę a na niej... coś - tu nie mam pojęcia, ruiny, zapiski, znaki wyryte na skale - zdradzające tajemnicę dzielenia się lifeforce. Gifted używając mocy może czerpać lifeforce od osób, które się z nim związały. By użyć terminów RPGowych: powiedzmy, że typowy człowiek ma 25 HP, a stworzenie dużego kawałka lądu "kosztuje" 500 HP. Gifted może wydać 20 HP i potem odpoczywać długo aż się zregeneruje... albo zaczerpnąć mocy z 10 mu podległych ludzi i jeśli z nich pociągnie po 20 HP, to już wydał 200. A i ci podlegli mogą mieć sobie podległych i zaczerpnąć z nich, gdy Gifted czerpie. W ten sposób powstaje pseudo-feudalna piramida z Gifted na szczycie. Ma to też konsekwencje dla struktury społecznej - biedni, którzy nie mają za co żyć, mogą dostawać jakieś uposażenie za związanie się z Gifted, rodziny mogą wiązać swoje dzieci z Gifted w zamian za lepszy start, stypendia itp. Ofkors takie czerpanie jest małe przyjemne i może zabić osobę, z której Gifted korzysta, ale ci nie za bardzo się przejmują collateral damage. To odkrycie znacznie przyspieszyło ekspansję ludzi w Tęczomorze, tworzenie nowych lądów do kolonizacji itp., i zostało uznane za dar od boga/bogów, zwłaszcza że pewnie były tam też jakieś zawarte zasady życia czy co tam jest w świętych tekstach (o prawdziwym pochodzeniu tych informacji później).
* Inne sposoby użycia tego: poza poziomem technologii a'la pierwsza wojna światowa, widzę na przykład elitarnych żołnierzy noszących coś w stylu powered armour, który robi z nich one-man-armies, ale też żre energię od związanych z nimi cywili. Już widzę te plakaty wojenne - "A czy Ty związałeś się ze Stalowymi Baronami?", "Twój mąż walczy na froncie, czy wspierasz go swoją energią życiową?", "On nie da rady bez twojej siły życiowej!". Na pewno jakieś inne rodzaje magitechu też mogą działać na tej zasadzie. Elektrownie na lifeforce? Tu jestem otwarty na pomysły.
Spoiler:
Odpowiednikiem pierwszej wojny światowej w tym settingu była inwazja na wyspy ludzi Robali z krańców Tęczomorza. Do wojny i historii przejdziemy za chwilę, na razie pokrótce opis Robali.
Jest to inteligentna rasa insektoidalna, podzielona na kasty różniące się od siebie pod względem roli jak również wyglądu, biologii, inteligencji.
Istniejące kasty:
Królowe (obecnie wytępione, do tego przejdziemy): płeć żeńska, wysokointeligentne, obdarzone potężnym Gift, utrzymujące hivemind Robali i, oczywiście, składające setki tysięcy jaj, z których rodzą się kolejne kasty.
Matki (zastąpiły Królowe): płeć żeńska, Królowe po genetycznej lobotomii, pozbawione inteligencji, wolnej woli, niemalże świadomości, jedynie maszynki do składania jaj.
Trutnie: płeć męska, niegdyś zapładniały Królowe, oprócz tego pełniły rolę doradców, naukowców gdyż mają ludzki poziom inteligencji, przeciętny Gift,umanoidalną posturę (chociaż dalej są pokryte chitiną, mają sześć kończyn itp.). Obecnie jedyna inteligentna forma Robali.
Wszystkie inne kasty (Żołnierze, Zwiadowcy, Opiekunki, Robotnicy) nie mają płci i mają mniej więcej zwierzęcy poziom inteligencji. Powiedziałbym, że Żołnierze i Zwiadowcy mają inteligencję cwanych zwierząt - małp, delfinów, ośmiornic czy psów, a reszta o wiele bardziej podstawową. Tu moje pytanie - nie wchodząc w tematykę gender - jakiego rodzaju używać przy pisaniu o niższych kastach skoro nie mają płci i z braku inteligencji nie mogą się nawet "czuć" jako jakaś płać? Męskiego gdy mówimy o "żołnierzu"? Nijakiego? Stworzyć, jak to zwykł robić Dukaj rodzaj i zaimki specjalnie dla tych bezpłciowych Robali?
Jest to inteligentna rasa insektoidalna, podzielona na kasty różniące się od siebie pod względem roli jak również wyglądu, biologii, inteligencji.
Istniejące kasty:
Królowe (obecnie wytępione, do tego przejdziemy): płeć żeńska, wysokointeligentne, obdarzone potężnym Gift, utrzymujące hivemind Robali i, oczywiście, składające setki tysięcy jaj, z których rodzą się kolejne kasty.
Matki (zastąpiły Królowe): płeć żeńska, Królowe po genetycznej lobotomii, pozbawione inteligencji, wolnej woli, niemalże świadomości, jedynie maszynki do składania jaj.
Trutnie: płeć męska, niegdyś zapładniały Królowe, oprócz tego pełniły rolę doradców, naukowców gdyż mają ludzki poziom inteligencji, przeciętny Gift,umanoidalną posturę (chociaż dalej są pokryte chitiną, mają sześć kończyn itp.). Obecnie jedyna inteligentna forma Robali.
Wszystkie inne kasty (Żołnierze, Zwiadowcy, Opiekunki, Robotnicy) nie mają płci i mają mniej więcej zwierzęcy poziom inteligencji. Powiedziałbym, że Żołnierze i Zwiadowcy mają inteligencję cwanych zwierząt - małp, delfinów, ośmiornic czy psów, a reszta o wiele bardziej podstawową. Tu moje pytanie - nie wchodząc w tematykę gender - jakiego rodzaju używać przy pisaniu o niższych kastach skoro nie mają płci i z braku inteligencji nie mogą się nawet "czuć" jako jakaś płać? Męskiego gdy mówimy o "żołnierzu"? Nijakiego? Stworzyć, jak to zwykł robić Dukaj rodzaj i zaimki specjalnie dla tych bezpłciowych Robali?
Spoiler:
One były pierwszymi (o ile wiadomo), które odkryły Gift i dzielenie się lifeforce i zaczęły ekspansję po Tęczomorzu. Biorąc pod uwagę hivemind, który łączył je w tym czasie oraz to, że niższe kasty nie były uważane za pełnoprawnych osobników tylko jako trybiki w maszynie roju, Królowe badające Tęczomorze miały dostęp do oceanów lifeforce, które mogły brać ze swoich rojów.
Taki brak poszanowania życia pojedynczych osobników był prawodpodobnie naturalny u rasy, która myślała nie na poziomie jednostki ale roju, ale i tak, jak wiadomo "power corrupts, absolute power corrupts absolutely" i część Królowych oszalała od żądzy władzy i mocy. Nazywane od teraz będą Cesarzowymi i zniewoliły zupełnie swą rasę i ruszyły przez Tęczomorze, wycinając inne rasy, które napotkały na drodze. Jedna z nich stawiła większy opór niż reszta i gdy wojna osłabiła Cesarzowe, kilka wciąż nieszalonych Królowych i Trutni rozpoczęło rebelię przeciwko Cesarzowym. Te jednak, związyły ze sobą całe roje i dysponowały niezmierzoną ilością lifeforce co dawało im takie moce kształtowania Tęczomorza (przy tym zabijając inne Robale), że mogły równie dobrze być boginiami.
Robale mają jednak jedną charakterystyczną cechę - ich DNA jest niesamowicie podatne na manipulacje, dzięki czemu da siętworzyć nowe kasty w zależności od potrzeb roju. "Dobre" królowe więc zmieniły DNA swoich jaj, tak że wszystkie nowo narodzone Robale nie były w stanie dzielić się lifeforce nawet gdyby chciały. To będzie ważne później. Następnie rozprowadziły wyprodukowany przez siebie wirus, zabijając siebie i wszystkie inne Robale, całą rasę, pozbawiając Cesarzowe dostępu do lifeforce, zostawiając jednak te zmodyfikowane jaja. Gdy wylęgło się nowe pokolenie, bezpieczne od Cesarzowych, szybko je obalili. Ale z jakiegoś względu nie zabili. No właśnie, dlaczego? Nie byli w stanie, bo Cesarzowe były zbyt silne, zbyt spasione od wieków wykorzystywania lifeforce? Czy kulturowo, zakaz zabijania Królowych był za silny? A może wcześniej, Cesarzowe wgrały w kolejne pokolenia Robali absolutny zakaz podnoszenia przeciwko nim ręki i Królowe nie były w stanie go zdjąć, jedynie osłabić, tak że rebelia była możliwa, ale zabicie Cesarzowych nadal nie? W każdym bądź razie Robale z materii na najdalszym krańcu Tęczomorza stworzyły dla Cesarzowych więzienie.
Te jednak nie zamierzały się poddawać. Zaczęły walczyć między sobą o dominację, aż w końcu jedna wygrała i podporządkowała sobie pozostałe, wykorzystując je jako źródło lifeforce (Cesarzowe nie były objęte zmianą genomu, że nie mogą się dzielić). Wykorzystując pokonane rywalki jako baterie, sięgnęła umysłem poprzez Tęczomorze, tworząc w skupiskach potencjalnej materii właśnie te "boskie słowa" opisujące sposób dzielenia się lifeforce, umieszczając instrukcje, dając przykazania, wszystko w jednym celu, by zasiać ziarna religii dla innych ras, które mogłyby na nie trafić i które ostatecznie wykorzystałyby tę wiedzę, znalazły Cesarzową i uwolniły. I trafiły na odbiorców.
Taki brak poszanowania życia pojedynczych osobników był prawodpodobnie naturalny u rasy, która myślała nie na poziomie jednostki ale roju, ale i tak, jak wiadomo "power corrupts, absolute power corrupts absolutely" i część Królowych oszalała od żądzy władzy i mocy. Nazywane od teraz będą Cesarzowymi i zniewoliły zupełnie swą rasę i ruszyły przez Tęczomorze, wycinając inne rasy, które napotkały na drodze. Jedna z nich stawiła większy opór niż reszta i gdy wojna osłabiła Cesarzowe, kilka wciąż nieszalonych Królowych i Trutni rozpoczęło rebelię przeciwko Cesarzowym. Te jednak, związyły ze sobą całe roje i dysponowały niezmierzoną ilością lifeforce co dawało im takie moce kształtowania Tęczomorza (przy tym zabijając inne Robale), że mogły równie dobrze być boginiami.
Robale mają jednak jedną charakterystyczną cechę - ich DNA jest niesamowicie podatne na manipulacje, dzięki czemu da siętworzyć nowe kasty w zależności od potrzeb roju. "Dobre" królowe więc zmieniły DNA swoich jaj, tak że wszystkie nowo narodzone Robale nie były w stanie dzielić się lifeforce nawet gdyby chciały. To będzie ważne później. Następnie rozprowadziły wyprodukowany przez siebie wirus, zabijając siebie i wszystkie inne Robale, całą rasę, pozbawiając Cesarzowe dostępu do lifeforce, zostawiając jednak te zmodyfikowane jaja. Gdy wylęgło się nowe pokolenie, bezpieczne od Cesarzowych, szybko je obalili. Ale z jakiegoś względu nie zabili. No właśnie, dlaczego? Nie byli w stanie, bo Cesarzowe były zbyt silne, zbyt spasione od wieków wykorzystywania lifeforce? Czy kulturowo, zakaz zabijania Królowych był za silny? A może wcześniej, Cesarzowe wgrały w kolejne pokolenia Robali absolutny zakaz podnoszenia przeciwko nim ręki i Królowe nie były w stanie go zdjąć, jedynie osłabić, tak że rebelia była możliwa, ale zabicie Cesarzowych nadal nie? W każdym bądź razie Robale z materii na najdalszym krańcu Tęczomorza stworzyły dla Cesarzowych więzienie.
Te jednak nie zamierzały się poddawać. Zaczęły walczyć między sobą o dominację, aż w końcu jedna wygrała i podporządkowała sobie pozostałe, wykorzystując je jako źródło lifeforce (Cesarzowe nie były objęte zmianą genomu, że nie mogą się dzielić). Wykorzystując pokonane rywalki jako baterie, sięgnęła umysłem poprzez Tęczomorze, tworząc w skupiskach potencjalnej materii właśnie te "boskie słowa" opisujące sposób dzielenia się lifeforce, umieszczając instrukcje, dając przykazania, wszystko w jednym celu, by zasiać ziarna religii dla innych ras, które mogłyby na nie trafić i które ostatecznie wykorzystałyby tę wiedzę, znalazły Cesarzową i uwolniły. I trafiły na odbiorców.
Spoiler:
Robale jednak jakoś (tu moje pytanie, jak? Przechwyciły przekaz telepatyczny?) poznały plan Cesarzowej. Były świadkiem jak jedna z obcych ras (nazwijmy ją Rasą X) zaczęła tworzyć religię opartą na słowach Cesarzowej. Były świadkami wojny domowej między zwolennikami tej religii, a przeciwnikami (tu moje pytanie - czemu tylko były świadkami, a nie próbowali wyjaśnić Rasie X prawdy?) i gdy zwolennicy religii Cesarzowej wygrali, Robale zaatakowały i wycięły Rasę X do nogi.
Następnie ludzie odkryli słowa Cesarzowej i również powstała religia oparta na nich, do tego spowodowały eksplozję ekspansji po Tęczomorzu. Ludzie jednak okazali się silniejsi pod względem Gift niż Rasa X. To też oznaczało, że byli bardziej podatni na wpływy Cesarzowej, która w swym uwięzieniu odkryła nowe sposoby na użycie Gift i potrafiła teraz zsyłać wizje w snach najpotężniejszych Gifted. A że religia ludzi (o tym dalej) była związana z Gifted i głowa religii (dalej nazywana Papieżem) był potężnych Gifted, Cesarzowa miała też do pewnego stopnia wpływ na niego. Tak więc gdy Robale dowiedzieli się o ludziach i przybyli negocjować (bo bynajmniej nie byli dumni z tego, że wycięli Rasę X w pień i chcieli uniknąć wojny), to negocjacje szybko wzięły w łeb. Ludzie argument robali przyjęli "Wasz bóg nie istnieje, jest jednym z nas i to złym", a duży wpływ na zerwanie negocjacji miał, zmanipulowany przez Cesarzową, Papież.
Doszło do długiej, krwawej wojny. W końcu tym co zdecydowało o zwycięstwie ludzi była seria "boskich wizji", którą miał Papież (a którą oczywiście zesłała Cesarzowa), które kawałek po kawałku pozwoliły ludziom stworzyć coś na podobieństwo wirusa, użyte wcześniej przez Królowe do zniszczenia ich rasy. Ten nie był aż tak śmiercionośny, a Królowe były w stynie częściowo modyfikować geny Robali by osłabić jego działanie, ale i tak wystarczył, by ludzie odnieśli zwycięstwo w wojnie. Królowe zgodziły się na rozmowy w sprawie kapitulacji. Ludzie bali się zachować Robale przy życiu, biorąc pod uwagę jak szybko te się rodzą i że zjednoczone hivemind działają praktycznie jak jeden organizm. Królowe, widząc, że jeśli ludzie nie zgodzą się na pokój to zniszczą całą ich rasę, zaproponowały następujące rozwiązanie: Poświęcą się i popełnią samobójstwo, niszcząc w ten sposób hivemind rasy. Przed śmiercią złożą jaja nowych Królowych, które będą miały zmodyfikowany genom tak że nie będą inteligentne i nie będą w stanie podtrzymywać hivemind. Tak powstały Matki.
Następnie ludzie odkryli słowa Cesarzowej i również powstała religia oparta na nich, do tego spowodowały eksplozję ekspansji po Tęczomorzu. Ludzie jednak okazali się silniejsi pod względem Gift niż Rasa X. To też oznaczało, że byli bardziej podatni na wpływy Cesarzowej, która w swym uwięzieniu odkryła nowe sposoby na użycie Gift i potrafiła teraz zsyłać wizje w snach najpotężniejszych Gifted. A że religia ludzi (o tym dalej) była związana z Gifted i głowa religii (dalej nazywana Papieżem) był potężnych Gifted, Cesarzowa miała też do pewnego stopnia wpływ na niego. Tak więc gdy Robale dowiedzieli się o ludziach i przybyli negocjować (bo bynajmniej nie byli dumni z tego, że wycięli Rasę X w pień i chcieli uniknąć wojny), to negocjacje szybko wzięły w łeb. Ludzie argument robali przyjęli "Wasz bóg nie istnieje, jest jednym z nas i to złym", a duży wpływ na zerwanie negocjacji miał, zmanipulowany przez Cesarzową, Papież.
Doszło do długiej, krwawej wojny. W końcu tym co zdecydowało o zwycięstwie ludzi była seria "boskich wizji", którą miał Papież (a którą oczywiście zesłała Cesarzowa), które kawałek po kawałku pozwoliły ludziom stworzyć coś na podobieństwo wirusa, użyte wcześniej przez Królowe do zniszczenia ich rasy. Ten nie był aż tak śmiercionośny, a Królowe były w stynie częściowo modyfikować geny Robali by osłabić jego działanie, ale i tak wystarczył, by ludzie odnieśli zwycięstwo w wojnie. Królowe zgodziły się na rozmowy w sprawie kapitulacji. Ludzie bali się zachować Robale przy życiu, biorąc pod uwagę jak szybko te się rodzą i że zjednoczone hivemind działają praktycznie jak jeden organizm. Królowe, widząc, że jeśli ludzie nie zgodzą się na pokój to zniszczą całą ich rasę, zaproponowały następujące rozwiązanie: Poświęcą się i popełnią samobójstwo, niszcząc w ten sposób hivemind rasy. Przed śmiercią złożą jaja nowych Królowych, które będą miały zmodyfikowany genom tak że nie będą inteligentne i nie będą w stanie podtrzymywać hivemind. Tak powstały Matki.
Spoiler:
Ludzie zgodzili się na propozycję Królowych i zniewolili Robale, wykorzystując je do ciężkich robót i tak dalej. Wytworzyli genetyczne wszczepy pozwalające ludziom aktywować coś w rodzaju bardzo ograniczonego hivemind Królowych i sterować niewolnikami Robali. Są oczywiście ludzie, którzy twierdzą, że Robale powinny być wycięte w pień w trakcie wojny, ale tu Papież apelował o "litość" - oczywiście manipulowany przez Cesarzową, która chciała odzyskać władzę nad Robalami, a nie je wytępić. Inni ludzie zaś po parunastu latach zaczęli domagać się złagodzenia traktowania Robali i sprzeciwiać się niewolnictwu.
Na fali takich ruchów ich warunki zostały nieco złagodzone - teraz niczym slumsy w okolicach miast rozciągają się gniazda Robali, otoczone przez wojsko na wypadek jakiegoś buntu. Przed buntem ma też chronić to, że ludzie trzymają wszystkie Matki i gdyby Robale coś większego zrobiły, ludzie są w stanie je zabić a poprzez to całą rasę. Codziennie każde gniazdo ma dać odpowiednią ilość niewolników odpowiednich kast, które Nadzorcy (ludzie w wszczepami tworzącymi imitację hivemind) zabierają do rozmaitych prac. Niestety (dla ludzi) wszczepy hivemindowe Nadzorców nie są za zdrowe i często wywołują u użytkujących guzy mózgów i inneg tego typu powikłania. Wśród robali też szerzy się legenda, że przybędą kiedyś do nich Robale zwane jako Heroldowie i poprowadzą ich ku wolności. Ludzie postanowili rozwiązać oba te problemy. Wykorzystując parę Królowych, które zachowali do badań po podpisaniu pokoju w stanie hibernacji, ludzie zaczęli pracować nad stworzeniem czegoś w rodzaju hybrydy Trutnia i Królowej, istoty zdolnej utrzymywać hivemind Robali, ale niezdolnej do rozrody i kontrolowanej przez ludzi. Poprzez niego chcieli kontrolować niewolników z Robali, a oczywiście chcieli do tego wykorzystać legendę o Heroldach, przedstawiając go Robalom jako Herolda.
Na fali takich ruchów ich warunki zostały nieco złagodzone - teraz niczym slumsy w okolicach miast rozciągają się gniazda Robali, otoczone przez wojsko na wypadek jakiegoś buntu. Przed buntem ma też chronić to, że ludzie trzymają wszystkie Matki i gdyby Robale coś większego zrobiły, ludzie są w stanie je zabić a poprzez to całą rasę. Codziennie każde gniazdo ma dać odpowiednią ilość niewolników odpowiednich kast, które Nadzorcy (ludzie w wszczepami tworzącymi imitację hivemind) zabierają do rozmaitych prac. Niestety (dla ludzi) wszczepy hivemindowe Nadzorców nie są za zdrowe i często wywołują u użytkujących guzy mózgów i inneg tego typu powikłania. Wśród robali też szerzy się legenda, że przybędą kiedyś do nich Robale zwane jako Heroldowie i poprowadzą ich ku wolności. Ludzie postanowili rozwiązać oba te problemy. Wykorzystując parę Królowych, które zachowali do badań po podpisaniu pokoju w stanie hibernacji, ludzie zaczęli pracować nad stworzeniem czegoś w rodzaju hybrydy Trutnia i Królowej, istoty zdolnej utrzymywać hivemind Robali, ale niezdolnej do rozrody i kontrolowanej przez ludzi. Poprzez niego chcieli kontrolować niewolników z Robali, a oczywiście chcieli do tego wykorzystać legendę o Heroldach, przedstawiając go Robalom jako Herolda.
Spoiler:
Tu dochodzimy do plotu opowieści.
Najpierw powiem, co mam na myśli mówiąc o "przypadkowych prawdach". Weźmy sytuację, że Michał się kocha w Beacie, która jest żoną Tomka. Michał mówi Tomkowi, że Beata go zdradza, ten mu wierzy, zrywa z Beatą i ona wpada w ramiona Michała. Rzecz polega na tym, że Michał *myślał* że okłamuje Tomka, ale nie wiedział, że Beata rzeczywiście go zdradzała.
Tak więc głównymi antagonistami będą:
Odpowiednik Palpatine'a/Hitlera/Nixona (dalej nazywany PHN) - ludzki polityk, który chce wyniszczenia Robali. Ponieważ rzeczywistość czasami jest dziwniejsza od fikcji i gdybym zrobił w książce kogoś takiego jak Hitler i naziści, to czytelnicy by zaraz powiedzieli, że są to "przejaskrawione i karykaturalnie złe czarne charaktery" to dajmy mu motywację, że obawia się, że ościenny kraj, który niewolników Robali wykorzystuje także w armii (co powinno być wbrew postanowieniom Konwencji Jakiejśtam), szykuje inwazję na jego kraj. Nie ufa Robalom i uważa, że powoli odzyskują prawa, wolność, a wykorzystywanie ich jako żołnierzy może się zemścić na ludziach. Ma tu trochę racji. Chce więc wybicia Robali co do odnóża. W tym celu chce zfingować lipną rebelię Robali, wykorzystując Nadzorców by zmuszali Robali do morderstw, aktów terroryzmu itp. Dodam też, że tak jak po pierwszej wojnie światowej była epidemia hiszpańskiej grypy, która zabiła miliony, tak tu też była jakaś epidemia zaraz po wojnie i nasz drogi PHN rozgłasza, że wywołały ją Robale.
Oczywiście dowcip polega na tym, że Robale rzeczywiście szykuję rebelię i chociaż nie wywołały tej epidemii, to chcą użyć jej zmodyfikowanego wirusa jako broni przeciwko ludziom.
Tu dochodzimy do owego Herolda, którego ludzie stworzyli by oni kontrolowali go a poprzez niego roje Robali. Jak to zwykle bywa w tego typu opowieściach, eksperyment wymknął się spod kontroli, ale dysponował takimi możliwościami mentalnymi, że on zdominował ludzi, pracujących nad jego projektem. Ci informują swoich przełożonych (a cały projekt jest śliśle tajny) że wszystko idzie zgodnie z planem, a ten wykorzystuje ich by pracować nad wirusem, którym chce zaatakować ludzi i do zwiększenia możliwości jego hivemind, tak że powoli, powoli dołącza coraz więcej Robali do swojego umysłu, budząc je do rebelii.
Secondary antagonistą, który do końca jeszcze nie wiem jaką będzie miał rolę, będzie Papież, wciąż manipulowany przez Cesarzową.
Najpierw powiem, co mam na myśli mówiąc o "przypadkowych prawdach". Weźmy sytuację, że Michał się kocha w Beacie, która jest żoną Tomka. Michał mówi Tomkowi, że Beata go zdradza, ten mu wierzy, zrywa z Beatą i ona wpada w ramiona Michała. Rzecz polega na tym, że Michał *myślał* że okłamuje Tomka, ale nie wiedział, że Beata rzeczywiście go zdradzała.
Tak więc głównymi antagonistami będą:
Odpowiednik Palpatine'a/Hitlera/Nixona (dalej nazywany PHN) - ludzki polityk, który chce wyniszczenia Robali. Ponieważ rzeczywistość czasami jest dziwniejsza od fikcji i gdybym zrobił w książce kogoś takiego jak Hitler i naziści, to czytelnicy by zaraz powiedzieli, że są to "przejaskrawione i karykaturalnie złe czarne charaktery" to dajmy mu motywację, że obawia się, że ościenny kraj, który niewolników Robali wykorzystuje także w armii (co powinno być wbrew postanowieniom Konwencji Jakiejśtam), szykuje inwazję na jego kraj. Nie ufa Robalom i uważa, że powoli odzyskują prawa, wolność, a wykorzystywanie ich jako żołnierzy może się zemścić na ludziach. Ma tu trochę racji. Chce więc wybicia Robali co do odnóża. W tym celu chce zfingować lipną rebelię Robali, wykorzystując Nadzorców by zmuszali Robali do morderstw, aktów terroryzmu itp. Dodam też, że tak jak po pierwszej wojnie światowej była epidemia hiszpańskiej grypy, która zabiła miliony, tak tu też była jakaś epidemia zaraz po wojnie i nasz drogi PHN rozgłasza, że wywołały ją Robale.
Oczywiście dowcip polega na tym, że Robale rzeczywiście szykuję rebelię i chociaż nie wywołały tej epidemii, to chcą użyć jej zmodyfikowanego wirusa jako broni przeciwko ludziom.
Tu dochodzimy do owego Herolda, którego ludzie stworzyli by oni kontrolowali go a poprzez niego roje Robali. Jak to zwykle bywa w tego typu opowieściach, eksperyment wymknął się spod kontroli, ale dysponował takimi możliwościami mentalnymi, że on zdominował ludzi, pracujących nad jego projektem. Ci informują swoich przełożonych (a cały projekt jest śliśle tajny) że wszystko idzie zgodnie z planem, a ten wykorzystuje ich by pracować nad wirusem, którym chce zaatakować ludzi i do zwiększenia możliwości jego hivemind, tak że powoli, powoli dołącza coraz więcej Robali do swojego umysłu, budząc je do rebelii.
Secondary antagonistą, który do końca jeszcze nie wiem jaką będzie miał rolę, będzie Papież, wciąż manipulowany przez Cesarzową.
Spoiler:
Do tego pierdolnika chcę podejść z kilku stron. Protagonistami będą:
* Członkini jednego z Domów Gifted, klon, który przybywa do miasta, w którym rozpoczyna się lipna rebelia PHN. Inny klon jej typu, który zarządzał placówką Domu w tym mieście został zabity przez Robale.
* Policjant badający te morderstwa i muszący użerać się z politycznymi naciskami z góry. Chociaż jest oczywiste, że to Robale dokonały morderstw, nie byłby to pierwszy raz, gdy ludzcy Nadzorcy wykorzystali niewolników jako broni do zabicia kogoś.
* Robal zmuszony przez Nadzorcę do popełnienia tych morderstw, ale nie mogący tego powiedzieć bo Nadzorca albo wymazał mu te wspomnienia, albo wgrał instrukcję poprzez hivemind, że nie może powiedzieć a gdy będzie poddawany badaniu innego Nadzorcy ma się załamać i wydać "rebeliantów".
* Agent Robali wysłany by zbadać. Owszem, nikt nie pozwoliłby Robalom prowadzić jakiegokolwiek śledztwa, jednak pamiętajmy, że Herold opanował pracujących nad nim ludzi a może i wysoko postawionych ludzi, którzy przybyli do laboratorium zobaczyć jak postępują pracę i mógł zmusić jakiegoś polityka by zgodził się dać Robalowi potrzebne uprawnienia. Oczywiście celem tego agenta a zatem Herolda (a może Herolda a zatem tego Robala) jest odkrycie, kto chce udupić Robale w lipną rebelię i upewnienie się, że nikt nie trafi na ślad PRAWDZIWEJ rebelii.
* "Pionier Tęczomorza", albo klon, który opuścił Dom, albo Gifted nie będący klonem, badający Tęczomorze w poszukiwaniu kawałków potencjalnej materii, które może potem "sprzedać" Domom/krajom. Widzę jego rolę w tym, że trafi na ruiny Rasy X i odkryje niepokojące podobieństwa ich historii z historią ludzi (wojna z Robalami, manipulacje przez Cesarzową), jakoś chcę by jego informacje pomogły ujawnić to, że religia ludzi była manipulowana przez Cesarzową.
* Być może będę potrzebował kogoś w strukturach religii ludzi, by pokazać ich perspektywę i potem doprowadzić do demaskacji Papieża/religii.
* Członkini jednego z Domów Gifted, klon, który przybywa do miasta, w którym rozpoczyna się lipna rebelia PHN. Inny klon jej typu, który zarządzał placówką Domu w tym mieście został zabity przez Robale.
* Policjant badający te morderstwa i muszący użerać się z politycznymi naciskami z góry. Chociaż jest oczywiste, że to Robale dokonały morderstw, nie byłby to pierwszy raz, gdy ludzcy Nadzorcy wykorzystali niewolników jako broni do zabicia kogoś.
* Robal zmuszony przez Nadzorcę do popełnienia tych morderstw, ale nie mogący tego powiedzieć bo Nadzorca albo wymazał mu te wspomnienia, albo wgrał instrukcję poprzez hivemind, że nie może powiedzieć a gdy będzie poddawany badaniu innego Nadzorcy ma się załamać i wydać "rebeliantów".
* Agent Robali wysłany by zbadać. Owszem, nikt nie pozwoliłby Robalom prowadzić jakiegokolwiek śledztwa, jednak pamiętajmy, że Herold opanował pracujących nad nim ludzi a może i wysoko postawionych ludzi, którzy przybyli do laboratorium zobaczyć jak postępują pracę i mógł zmusić jakiegoś polityka by zgodził się dać Robalowi potrzebne uprawnienia. Oczywiście celem tego agenta a zatem Herolda (a może Herolda a zatem tego Robala) jest odkrycie, kto chce udupić Robale w lipną rebelię i upewnienie się, że nikt nie trafi na ślad PRAWDZIWEJ rebelii.
* "Pionier Tęczomorza", albo klon, który opuścił Dom, albo Gifted nie będący klonem, badający Tęczomorze w poszukiwaniu kawałków potencjalnej materii, które może potem "sprzedać" Domom/krajom. Widzę jego rolę w tym, że trafi na ruiny Rasy X i odkryje niepokojące podobieństwa ich historii z historią ludzi (wojna z Robalami, manipulacje przez Cesarzową), jakoś chcę by jego informacje pomogły ujawnić to, że religia ludzi była manipulowana przez Cesarzową.
* Być może będę potrzebował kogoś w strukturach religii ludzi, by pokazać ich perspektywę i potem doprowadzić do demaskacji Papieża/religii.
Ok, na razie to tyle, i tak jest to mała ściana tekstu. Potem będę zadawał różne pytania, jak mogę ugryźć niektóre problemy, które widzę, jak mogę "zamknąć" plot i tak dalej, ale na razie będę wdzięczny za:
* jak najwięcej pytań,
* jak najwięcej wątpliwości,
* jak najwięcej uwag, insightów, spostrzeżeń,
* jak najwięcej pomysłów (zwłaszcza w obszarze protagonistów, którzy mogliby dać unikatowe perspektywy na centralny konflikt),
* jak najwięcej wszystkiego.
Pozdrawiam,
Denadareth